W kuchni czasem mi grasuje taki mały, jasnowłosy Chochlik.
Kręci się i wierci.
Miejsca sobie znaleźć nie potrafi.
Bardzo cenna jest obecność Chochlika,
degustuje i smakuje.
Chwila nieuwagi..
..a tu serce mam skradzione..
Lecz uwielbiam takie psoty..
..i celowo często sama przymykam jedno oko, by mój Chochlik coś mi spsocił.
Tylko cichoooo, bez hałasu, nich mój Chochlik tego nie wie.
Tylko cichoooo, bez hałasu, nich mój Chochlik tego nie wie.
2 komentarze:
Oj potrzebne są takie Kochane Skrzaty, potrzebne... Dzięki takim psotom można choć na chwilę oderwać się od problemów... Życie staje się ciekawsze i piękniejsze :)
P.S. Pięknych dni "ubranych" w psoty pełne miłości... :) "zyca" ("życzy" po polsku)- JA :D hi hi hi
a ja znam tego Chochlika i baaaaardzo Ją kocham:) to mała Perełka, która rozświetla życie każdego;p mój Skrzacik musi jeszcze sporo podrosnąć, żeby tak psocić;p ale już pokazuje jaki jest dzielny:* bardziej niż mama:)
Prześlij komentarz