czwartek, 30 stycznia 2014

Śniadanie.

Ciągle w biegu... Na czas wyjść z domu, by na czas do niego wrócić.. Kalendarz pełen tabelek, pełen notatek, ostatnimi czasy również i obrazków.. Praca otwiera się z pierwszym dniem roboczym miesiąca, a gdy się kończy w głowie tysiąc myśli.. "Czy wszystkie parametry są takie, jak zakładałam?.."  Gonitwa technologii.. Przecież jeden telefon to zdecydowanie za mało na te czasy i nie da się nie posiadać torebki, bo gdzie to wszystko pomieścić? Telefony, iPady, laptop, skrzynki e-mailowe.. Wszędzie cyfry, a jest przecież czas, którego podliczyć się, bo nie ma skali dla Rodziny, dla troski o Bliskich, dla dbania o zdrowie nie tylko swoje...

Gdańsk. 10 lat temu. Skrzyżowanie ulic Grunwaldzka z Do Studzienki. Mały sklepik. Na ścianie mała tablica w kształcie rybki i kredowy napis: "Najpiękniejsze wspomnienia są dopiero przed nami".

Śniadanie. Czosnek. Masło. Cytryny. Łosoś. Herbata czarna z sokiem z czarnego bzu. Małe rączki. Roześmiane oczy. Muzyka; dobra muzyka... Chwilo trwaj! :)





2 komentarze:

posmakujto! pisze...

Jest łosoś, jest pysznie! :)

Mari-eta pisze...

Bezapelacyjnie zgadzam się! :-)